Stillwater to film, w którym bardzo amerykański bohater Matta Damona wrzucany jest od jednej konwencji do drugiej, a każda z nich stoi najwyżej na solidnym poziomie. w reżyserii jest trochę jak smacznie wyglądająca zupa, do której jednak bez przemyślenia wrzucono składniki. Jeśli nawet pierwsza łyżka wybitnie wam zasmakuje, to zaraz potem z wywaru wyłowicie coś, co może ostatecznie skończyć się zgagą. Doprawdy nie wiem, jakie intencje miał McCarthy, ale...
Zobacz pełną treść wpisu w serwisie naEKRANIE.pl